Widgetized Section

Go to Admin » Appearance » Widgets » and move Gabfire Widget: Social into that MastheadOverlay zone

Bardzo sobie cenię, że mogę przebywać wśród braci związkowców

Z Ryszardem Barwinkiem – byłym działaczem, przyjacielem „Budowlanych” rozmawia Tomasz Nagórka

Tomasz Nagórka: Proszę opowiedzieć naszym czytelnikom o tym kiedy wstąpił Pan do „Budowlanych” oraz o swojej pracy na rzecz związku.

Ryszard Barwinek: Moja przygoda ze Związkiem Zawodowym „Budowlani” rozpoczęła się 1 września 1967 roku kiedy zostałem członkiem organizacji zakładowej w Przedsiębiorstwie Instalacji Przemysłowych Instal Kielce. Byłem wtedy pracownikiem młodocianym. Od początku pracy, bo to była praca połączona z nauką, połknąłem bakcyla związkowego. Związki były wtedy aktywne i liczne w przedsiębiorstwie. Pomimo innego ustroju, który jest dzisiaj różnie oceniany, związki, na miarę swoich możliwości, wywiązywały się dobrze ze swoich obowiązków.

Potem zostałem przewodniczącym rady zakładowej, a jednocześnie zostałem wybrany w skład Zarządu Okręgu w Kielcach. Zarząd Okręgu w Kielcach zrzeszał wtedy pracowników z trzech województw: kieleckiego, radomskiego i tarnobrzeskiego. „Budowlani” byli tu mocnym związkiem. Po zmianach ustrojowych na bazie związków zawodowych budowlanych został utworzony jednolity Związek Zawodowy „Budowlani” gdzie pełniłem funkcję wiceprzewodniczącego Zarządu Okręgu.

Podczas gdy w strukturze Okręgu trwały pewne perturbacje, a zarząd okręgu został rozwiązany, podjąłem się funkcji koordynatora, którego celem było doprowadzenie do powołania nowego zarządu okręgu i przeprowadzenie nowych wyborów. Po paru miesiącach mojej działalności został powołany zarząd okręgu, już na czele z przewodniczącą, panią Anną Bujnowską.

Do dzisiaj współpracuje z „Budowlanymi”. Jestem bardzo zadowolony że o mnie pamiętają, a ja jednocześnie przypominam o sobie jeśli ktokolwiek potrzebuje wsparcia. Zawsze jestem skory do spotkania, do pomocy na miarę możliwości. Bardzo sobie cenię, że mogę przebywać wśród braci związkowców.

TN: Jak to już zostało wspomniane wstąpił Pan do związków zawodowych jako młoda osoba. Mam przed sobą legitymację członkowską. Miał Pan wtedy 15 lat.

RB: Tak zgadza się. Wiąże się to z przebiegiem mojej pracy zawodowej. Pochodzę z wielodzietnej rodziny w domu było nas 10 osób łącznie z rodzicami. Więc kiedy skończyłem szkołę podstawową szukałem takiej szkoły, gdzie mógłbym jednocześnie zarobić trochę pieniędzy i wspomóc rodzinę. I tak trafiłem do szkoły dla pracujących. 3 dni chodziłem do szkoły a trzy dni chodziłem do pracy. I wtedy właśnie rozpoczęła się moja przygoda ze związkami zawodowymi „Budowlani” w Przedsiębiorstwie Instalacji Przemysłowych Instal Kielce.

TN: Znamy już Pana od strony działalności związkowej. Działał Pan również na rzecz rozwoju powiatu kieleckiego, jak wspomina Pan te lata?

Tak się złożyło, że wystartowałem w pierwszych wyborach samorządowych, po zmianach ustrojowych w Polsce i zostałem radnym powiatu kieleckiego, a następnie powołany zostałem przez radę na wicestarostę powiatu kieleckiego. Ziemski powiat kielecki, to jeden z największych powiatów w Polsce. 19 gmin: 8 miejsko-wiejskich i 11 wiejskich, ok. 200 tys mieszkańców. Jest to bardzo ciekawy okres w moim życiu i doświadczenie dla mnie. Byłem zawsze społecznikiem. Pracując na rzecz powiatu poznałem nowych ludzi, ale również pewne zasady działalności ekonomicznej w samorządach. Tworzyliśmy powiaty od nowa, trzeba było uruchomić biura, trzeba było powołać komórki organizacyjne, stworzyć statut i statuty wewnętrzne wydziałów. Była to bardzo ciekawa dla mnie praca, a jednocześnie starałem się być w terenie na licznych spotkaniach z udziałem wójtów, burmistrzów i lokalnej społeczności. Praca na rzecz powiatu wpłynęła na dalszy rozwój mojej osobowości.

Ogromną zmianą dla działalności samorządów było wejście polski do Unii Europejskiej. Powiat korzystał wcześniej z funduszy przedakcesyjnych. Zrozumiałem wtedy, że daje to Polsce, mieszkańcom, pracownikom olbrzymie możliwości rozwojowe jeśli chodzi o poziom życia. Korzystaliśmy z rożnych projektów i programów operacyjnych. Nadzorowałem wydział rozwoju powiatu kieleckiego.

Były to i są do dzisiaj olbrzymie kwoty na oświatę, służbę zdrowia, infrastrukturę. Widać to zresztą jak się jeździ przez powiatowe kieleckie drogi.

TN: Obecnie pełni Pan funkcję Prezesa Klubu Sportowego Stella w Kielcach. Klub jest znany z łucznictwa. W zeszłym roku klub obchodził jubileusz 60-lecia. W związku z jubileuszem wydana została interesująca publikacja. Jakie osiągnięcia ma na swoim koncie Klub Sportowy Stella?

RB: Moja przygoda ze sportem rozpoczęła się w latach młodzieńczych, trochę biegałem, uprawiałem lekkoatletykę, później przez 10 lat byłem sędzią piłki nożnej, działałem w strukturach zespołów sportowych. Do dzisiaj jestem członkiem prezydium Świętokrzyskiej Rady Wojewódzkiej Ludowych Zespołów Sportowych.

7 lat temu poproszono mnie na spotkanie z łucznikami i na zebraniu zostałem wybrany prezesem Klubu Sportowego Stella i zakochałem się w łucznictwie. To przepiękny sport. Sport niekonfrontacyjny, uczy pokory a jednocześnie uczy koleżeństwa. Jest to sport wymagający. To tylko tak ładnie wygląda z daleka jak się naciąga cięciwę łuku. Do uprawiania tego sportu potrzeba olbrzymiego wytrenowania i olbrzymiej siły. Uczy on szacunku do bliźniego ponieważ zawodnicy stojąc obok siebie strzelają, a potem idą do tarczy, wypełniają wspólnie metryczkę, patrzą ile kto strzelił, ile zdobył punktów. Następnie zapisują wyniki jeden drugiemu, a sędzia jest tylko do spraw spornych. Ma w sobie nie tylko te walory sportowe, rywalizacji sportowej, ale również uczy przyjaźni.

Jeśli chodzi o klub, od 60 lat należy on do czołowych klubów w Polsce w łucznictwie klasycznym. Jest to klub jedno sekcyjny. Działamy na majątku prezydenta miasta Kielce i posiadamy halę sportową, tory łucznicze. Jeśli chodzi o osiągnięcia to najważniejsze to olimpijczycy. Nasi zawodnicy brali udział w trzech olimpiadach. Nasi zawodnicy zdobywali medale na Mistrzostwach Świata, Mistrzostwach Europy, w Pucharach Świata, Pucharach Europy, mistrzostwach polski drużynowych i indywidualnych. Jest to olbrzymia ilość imprez sportowych. Gdyby tylko chcieć medale opisać i wszystkich zawodników wymienić to książka o naszym jubileuszu byłaby za mała.

Przez te 60 lat działalność Klubu nie byłaby możliwa bez oddania zawodników, trenerów, instruktorów, pracowników, działaczy, ale także ludzi wpierających jego działalność, do których pragnę skierować głębokie podziękowania.

TN: Patrząc na pana życiowy dorobek, zdobyte doświadczenie, prace z ludźmi i dla ludzi chciałbym poprosić o rady dla młodszych stażem działaczy związkowych i społecznych.

RB: Po pierwsze trzeba czuć, że chce się poświecić drugiemu człowiekowi. Że nie szkoda jest czasu, żeby komuś pomóc. Ludzie potrzebują pomocy, wsparcia i związki właśnie taką rolę pełnią. Nie trzeba liczyć na to, że jeśli komuś pomożemy to od razu przybiegnie obejmie, pocałuje, podziękuje. Nie o to w tym chodzi. Chodzi o to żebyśmy my mieli satysfakcję z tego, że byliśmy dla kogoś przydatni. Funkcja związków nie zmieniła się od czasu gdy ja do nich wstąpiłem. Związki mają te same zadania: reprezentować interes ludzi pracy, dbać o nich i wspierać. To są podstawowe zasady. Dużo musi być w nas działaczach pokory. Więcej pokory to większe możliwości działania.

TN: W przyszłym roku będziemy obchodzili jubileusz 130 lecia ruchu zawodowego budowlanych, czego można życzyć „Budowlanym”?

Generalnie, żeby się nie zmieniali. W Związku Zawodowym „Budowlani”, pomimo następujących zmian pokoleniowych, widzę doświadczonych działaczy, ale jest pewna rotacja, młodzieży ciągle przybywa. Ten związek nie umiera, on żyje. Życzę strukturom związku, związkowcom, żeby podejmowali trudne zadania, żeby tak jak dotychczas reprezentowali interesy ludzi pracy, swoich związkowców, ale też wszystkich którzy pracują i którzy mają jakikolwiek z nimi kontakt. A prywatnie dla wszystkich dużo zdrówka, pomyślności.

TN: Dziękuję bardzo za wywiad

RB: Dziękuję.

You must be logged in to post a comment Login