Widgetized Section

Go to Admin » Appearance » Widgets » and move Gabfire Widget: Social into that MastheadOverlay zone

Dialog z pracodawcą musi być konstruktywny. Wywiad z Posłem Maciejem Koniecznym

Hanna Maksim: Na FB krąży wypowiedź „późnego” Gierka, przestrzegającego przed zachłystywaniem się Zachodem, bo: „kapitalizm jest zaprzeczeniem etosu równości społecznej i sprawiedliwości” – czeka nas straszne rozwarstwienie społeczne i latynizacja, czyli kapitalizm nędzy zamiast europeizacji. To z książki „Edward Gierek – przerwana dekada”, wydanej w 1990 w formule wywiadu-rzeki. Rozmawiając z Januszem Rolickim Gierek prorokował, że socjalizm w Polsce odrodzi się, i to szybciej niż sobie to ludzie wyobrażają. Pan natomiast, komentując strajk w Solarisie (art. K. Przyborskiej w krytykapolityczna.pl), mówi tak: „Firma zarabia grube miliony i chodzi o to, żeby nieco bardziej sprawiedliwie dzieliła się z pracownikami. Podwyżki są z perspektywy europejskiej minimalne, mówimy o niecałych 200 euro, które w żaden sposób nie wpłyną na opłacalność tego przedsięwzięcia. Z perspektywy firmy to są grosze. A jednak zarząd w sposób całkowicie absurdalny odmawia rozmów. Mamy do czynienia z europejską firmą, która posługuje się mało europejskimi standardami, jeśli chodzi o dialog społeczny”. Wierzyć Gierkowi czy jednak w kapitalizm z „ludzką twarzą” oparty na konstruktywnym dialogu z pracodawcą?

Maciej Konieczny: Dialog z pracodawcą jest potrzebny, ale musi być konstruktywny, a o to w Polsce bardzo trudno. Pokazuje to nie tylko przykład Solarisa, ale bardzo wielu firm działających w Polsce, w których załoga boi się występować z żądaniami płacowymi. Pokazuje też, jak bardzo mówienie o “rynku pracownika” jest błędne- owszem, w wielu branżach ciągle brakuje pracowników, ale tylko dlatego, że zatrudnieni mogą liczyć na niestabilne zatrudnienie i często głodowe pensje. Pierwsze fale pandemii i związane z nimi lockdowny były dramatem dla wielu rodzin, gdy ludzie zatrudnieni w gastronomii i handlu z dnia na dzień tracili pracę, z reguły bez prawa do zasiłku.

Zgadzam się, że kapitalizm, zwłaszcza późny kapitalizm, w jakim żyjemy, jest zaprzeczeniem etosu równości społecznej i sprawiedliwości, bo jest to system nastawiony wyłącznie na zysk. Można i należy się zastanawiać, czy jesteśmy w stanie zbudować inny system polityczno-gospodarczy, który byłby bliższy tym ideałom. Uważam jednak, że moją rolą, jako posła, jest przede wszystkim podejmowanie działań, które kapitalizm, w którym żyjemy uczynią bardziej znośnym dla grup nieuprzywilejowanych.

Jaki skutek odniosły Pańskie wystąpienia w Sejmie o łamaniu praw pracowniczych przez zarząd Solarisa? Jaki skutek odniosło oświadczenie posłanki Magdaleny Biejat, wygłoszone w Sejmie po hiszpańsku, zakończone apelem: „Polska, Hiszpania, Europa muszą skończyć z dumpingiem”? socjalnym. Skąd pomysł, by strajkującą załogę wspierali znani artyści – Agnieszka Holland, Olgierd Łukaszewicz? I wreszcie, jaki jest społeczny odzew na „zrzutkę” dla strajkujących?

Społeczny odzew na zrzutkę jest spory, do teraz udało się zebrać ponad 300 tysięcy złotych, co uważam za spory sukces. Jeśli chodzi o wsparcie celebrytów takich, jak Agnieszka Holland, Olgierd Łukaszewicz czy Maciej Stuhr, bardzo się cieszę, że ludzie kultury widzą potrzebę wspierania świata pracy zupełnie innej od wykonywanej przez nich samych. Warto przypomnieć, że w Polsce pracownicy nie dostają pensji za czas trwania strajku. Dlatego tak ważne jest wspieranie tej zbiórki. Dzięki zgromadzonym na niej środkom strajkujący pracownicy będą mieli za co żyć.

Nasze sejmowe wystąpienia pomogły nagłośnić strajk, pokazały też pracownikom Solarisa, że nie są w swojej walce sami. Dzięki wystąpieniu posłanki Magdaleny Biejat udało nam się zainteresować sprawą hiszpańskie media, lewicowych polityków i związki zawodowe działające w CAF w Hiszpanii, czyli w firmie, do której należy Solaris. Dostaliśmy od naszych przyjaciół z Unidas Podemos informację, że sprawa protestu w Solarisie trafi pod obrady Komisji Pracy hiszpańskiego parlamentu. Staramy się w ten sposób tworzyć presję międzynarodową na władze Solarisa i CAF i przekonać je do potraktowania rozmów ze strajkującymi poważnie.

Twierdzi Pan, że po trzech tygodniach strajku w Solarisie jest pełna solidarność, a morale wyższe nawet niż na początku strajku. Co musiałoby się zadziać, żeby źle wynagradzani pracownicy masowo upomnieli się o podwyżki? Czy to w ogóle możliwe, gdy ruch związkowy krępuje ustawa o związkach zawodowych, sami związkowcy narzekają na spadek uzwiązkowienia, większość mainstreamowych mediów marginalizuje temat pracowniczych wynagrodzeń i nie zauważa konfliktów na tym tle w zakładach pracy, a pod wpisami o strajkach, które pojawiają się w mediach społecznościowych, najaktywniejsi są hejterzy. Czy w Polsce jest jeszcze szansa na to, by odbudowała się wielkoprzemysłowa klasa robotnicza, która była motorem zmian w latach 90- tych, a którą po roku 1989 zwalczały i likwidowały wszystkie kolejne rządzące ekipy?

Wielkoprzemysłowa klasa robotnicza, jaką pamiętamy z podręczników historii, raczej się nie odbuduje, bo świat w przeciągu tych kilkudziesięciu lat zmienił się bardzo technologicznie. Dzisiejszy robotnik to bardzo często osoba o wysokich kwalifikacjach potwierdzonych wieloma certyfikatami. Natomiast jego pozycja na rynku pracy jest fatalna. Polskie prawo teoretycznie chroni związkowców, w praktyce jednak ta ochrona jest fikcją. Firmom opłaca się bezprawnie zwalniać związkowców, bo wiedzą, że zanim sąd wyda wyrok, minie kilka lat. Liberalne media ignorują temat strajków pracowniczych, ponieważ jest on dla nich niewygodny.

Nie ma natomiast wątpliwości, że zrzeszanie się w związkach zawodowych to najlepsza strategia dla pracowników, którzy chcą pracować w lepszych warunkach i lepiej zarabiać. Przez ostatnie 30 lat media i politycy zrobili wiele, żeby ideę związków zawodowych ośmieszyć. Przez to mamy dzisiaj w Polsce uzwiązkowienie na bardzo niskim poziomie, co jest oczywiście korzystne dla przedsiębiorców i korporacji. Wygląda na to, że w ostatnim czasie coś się jednak zmienia. Zwycięskie strajki w Parocu i Bison-Bial pokazały, że zjednoczeni w związkach zawodowych pracownicy są w stanie skutecznie walczyć o swoje prawa. Każdy kolejny zwycięski strajk będzie powodował, że więcej osób będzie się do związków zapisywało. Dlatego tak ważne jest, żeby strajk w Solarisie też udało się wygrać.

Na spotkaniu Lewicy z korpusem dyplomatycznym mówił Pan m.in. o tym, że z nierównościami generowanymi przez globalny kapitalizm i wszechwładzą ponadnarodowych korporacji żaden kraj nie poradzi sobie w pojedynkę, że Unia Europejska ma szansę odegrać na tym polu kluczową rolę obierając kurs na głębszą integrację i większą solidarność. Ale te korporacje wyrosły i rosną w UE! Niby w jaki sposób Unia mogłaby powstrzymać likwidację cementowni w Polsce i przenoszenie produkcji cementu poza UE, gdzie nie obowiązują obostrzone warunki emisji dwutlenku węgla?

Dlatego potrzebujemy też dużo bardziej solidarnej Europy. Potrzebujemy wprowadzenia cła węglowego, które Komisja Europejska zaproponowała w pakiecie Fit For 55, które nie pozwoli krajom spoza UE, które nie przestrzegają norm emisyjnych, wypierać europejskich firm i produktów z europejskiego rynku. Tymczasem polska dyplomacja, zamiast walczyć o konieczne zmiany i pieniądze, które pozwoliłyby na modernizację sektora energetycznego w Polsce, woli prowadzić absurdalne wojny o praworządność, które być może dobrze wyglądają w ich propagandowych mediach, ale wszyscy za nie płacimy wyższymi rachunkami.

Albo jak zapobiec ewentualnemu zamknięciu zakładów Ikea, gdyby płacowe oczekiwania załogi w Zbąszynku okazały się dla centrali zbyt wygórowane? Pytam o branże, w których pod taką presją ze strony pracodawcy działają związkowcy ZZ „Budowlani”.

To bardzo ciekawe, bo przecież centrala Ikei mieści się w jednym z najbogatszych krajów Europy, czyli w Szwecji. Firmy z Zachodu Europy, gdzie uzwiązkowienie jest dużo wyższe, gdzie negocjuje się układy zbiorowe i warunki pracy oraz płace są dużo lepsze niż w Polsce, muszą wreszcie zrozumieć, że polscy pracownicy zasługują na równie godne traktowanie jak ich koledzy i koleżanki z Zachodu. Przez lata jedyny pomysł kolejnych rządów na przyciąganie do Polski inwestycji polegał na konkurowaniu niskimi kosztami pracy. Stąd ulgi podatkowe dla korporacji, przymykanie oczu na transferowanie zysków do rajów podatkowych, specjalne strefy ekonomiczne i plaga umów śmieciowych. Jak zwykle koszty ściągnięcia do Polski tych inwestycji zostały przerzucone na pracowników. Musimy wreszcie z tym skończyć. Polska to coś więcej niż zasób taniej siły roboczej. Polska to duży i atrakcyjny rynek, to świetnie wykwalifikowani pracownicy. I jeżeli chcemy jako kraj być czymś więcej niż tanią montownią podzespołów dla zachodnich firm, jeżeli chcemy być częścią Unii Europejskiej również pod względem warunków pracy i standardów życia, to musimy jako państwo zacząć od zachodnich inwestorów wymagać zdecydowanie więcej niż tylko tego, że łaskawie otworzą u nas jakiś zakład. Te firmy naprawdę stać, żeby godnie płacić polskim pracownikom, ale nie będą tego robić, dopóki związki zawodowe i państwo ich do tego nie zmuszą.

You must be logged in to post a comment Login