Widgetized Section

Go to Admin » Appearance » Widgets » and move Gabfire Widget: Social into that MastheadOverlay zone

Musimy lepiej chronić pracowników – czas na zmiany

Z Sebastianem Koćwinem, Wiceprzewodniczącym Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych rozmawia Jakub Kus

Sebastian Koćwin

Urodził się 6.10.1983 r. w Zamościu. Magister Historii Uniwersytetu Opolskiego, ukończył również studia podyplomowe z Zarządzania w Administracji Publicznej w Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu. Od 2007r. pracownik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (od 2014r. na urlopie bezpłatnym na czas pełnienia funkcji związkowej). Od początku swojej pracy zawodowej ściśle związany ze Związkiem Zawodowym Pracowników ZUS, w którego opolskim oddziale do dnia dzisiejszego pełni funkcję członka zarządu. W 2014r. został wybrany na funkcję Przewodniczącego Rady OPZZ Województwa Opolskiego. W 2017r. kierował pracami Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w Opolu (od 2015r. w Prezydium WRDS w Opolu). Od 2019r. członek Rady Rynku Pracy.

W wieku 36 lat, w 2019r., wybrany na funkcję Wiceprzewodniczącego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Nastawiony na dialog i konstruktywne rozwiązywanie konfliktów. Za priorytetowe uznaje zwiększenie poziomu uzwiązkowienia i zachęcenie do wstępowania do związków zawodowych młodych ludzi.

JK: W kierownictwie OPZZ jesteś odpowiedzialny między innymi za problematykę zatrudnienia, ubezpieczeń społecznych i zabezpieczenia społecznego. Masz duże doświadczenie, także zawodowe, w tych dziedzinach. Pracownicy budownictwa, a także zatrudnieni w przemyśle materiałów budowlanych, w leśnictwie i przemyśle drzewnym wskazują na fakt, że w wielu przypadkach praca na dotychczasowych stanowiskach do osiągnięcia „normalnego wielu emerytalnego” jest trudna, często wręcz niemożliwa. Dobrym przykładem jest praca na wysokości w budownictwie, do której wielu starszych pracowników może nie być dopuszczonych z przyczyn czysto fizjologicznych i wydolnościowych. Jaka jest szansa na ponowne otwarcie tematu wcześniejszych emerytur w budownictwie dla osób zatrudnionych w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze?

SK: Zacznijmy od tego, że podejmujemy mnóstwo działań, aby emerytury pomostowe nie miały wygasającego charakteru. Po 2042 r. nie będzie już osób, którym takie prawo będzie przysługiwać. Postęp technologiczny nie poprawił sytuacji pracowników w tempie upoważniającym do stwierdzenia, że warunki szkodliwe zostały w całości wyeliminowane. Pamiętajmy również, że minister właściwy do spraw pracy został zobowiązany do przygotowania strategii sektorowej dotyczącej wspierania zatrudnienia i aktywizacji zawodowej osób wykonujących przez co najmniej 15 lat prace w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze, którym nie przysługuje prawo do emerytury pomostowej. Do dnia dzisiejszego żadna strategia się nie ukazała. Tak więc odebranie prawa do emerytur pomostowych dla ponad miliona osób zastąpiono nigdy niespełnioną obietnicą stworzenia strategii sektorowej. Obserwując ilość osób, za które opłacane są składki na Fundusz Emerytur Pomostowych, dostrzegamy, że jest ich wręcz coraz więcej, a przecież duża część z nich nie ma prawa do tego świadczenia. Rząd wraz z partnerami społecznymi powinien przeanalizować sytuację poszczególnych grup zawodowych w kontekście uprawnień do „pomostówek” i zastopować ich wygaszanie. Na posiedzeniu Zespołu ds. Ubezpieczeń Społecznych RDS ustaliliśmy, że będziemy omawiać sytuację kolejnych grup zawodowych w kontekście ich uprawnień do tego świadczenia. Powstał nawet specjalny zespół roboczy zajmujący się kwestiami dotyczącymi emerytur pomostowych. Uważam, że pracownicy budownictwa, zatrudnieni w przemyśle materiałów budowlanych, w leśnictwie i przemyśle drzewnym powinni mieć możliwość przedstawienia swoich argumentów i będę o to zabiegać. Nie ukrywam, że strona rządowa dotychczas nie była specjalnie otwarta na współpracę w tym zakresie. Wiem jednak, że rozpoczęły się pewne prace, które dają nadzieję na to, że emerytury pomostowe nie będą miały charakteru wygasającego i łatwiej będzie takie świadczenie uzyskać.

JK: Niedawno byłeś gościem posiedzenia Zarządu Krajowego Związku Zawodowego „Budowlani”. Twoja prezentacja poświęcona m.in. emeryturom stażowym i pomostowym wzbudziła bardzo duże zainteresowanie. OPZZ od lat walczy o emerytury stażowe. Czy są jakiekolwiek szanse na uchwalenie ustawy? Czy naprawdę emerytury stażowe mogą zniszczyć polski system emerytalny? Gdzie są tutaj główne zagrożenia i płaszczyzny sporu?

SK: Oprócz projektu OPZZ z 2010r., pod którym zebraliśmy ponad 700 tysięcy podpisów, w ostatnich latach projekty ustawy w sprawie emerytur stażowych złożyły w 2020 r., w porozumieniu z OPZZ, Koalicyjny Klub Parlamentarny Lewicy oraz Klub Parlamentarny PSL-Kukiz’15. Z kolei w 2021 r. został złożony w Sejmie projekt obywatelski ustawy (30 września 2021 r.) oraz projekt prezydencki (13 grudnia 2021). Projekt obywatelski był już przedmiotem obrad w Sejmie, natomiast projekt prezydencki dotychczas nie został skierowany do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu.

Kierunkowo cieszę się, że w końcu (po 6 lat od złożenia deklaracji wyborczej) Prezydent Andrzej Duda zajął się poważnie tym tematem. Wielokrotnie apelowaliśmy do Prezydenta o to, aby zrealizował swoją obietnicę wyborczą z 2015 r., powtórzoną ponownie w 2020 r. Przed Pałacem Prezydenckim organizowaliśmy pikiety i happeningi, składaliśmy petycje, wysyłaliśmy do Prezydenta listy skarżących się ludzi z bardzo długim stażem pracy, które nieustannie otrzymujemy. Jednakże zaproponowany przez Prezydenta wymagany staż 39 bądź 44 lat jest nieakceptowalny, ponieważ stanowi wypaczenie idei emerytury za staż pracy (obywatel rozpoczynający pracę w wieku 20 lat mógłby przejść na emeryturę raptem rok przed osiągnięciem ustawowego wieku emerytalnego). My proponujemy możliwość skorzystania z tego uprawnienia po uzyskaniu stażu 35 lat w przypadku kobiet bądź 40 lat w przypadku mężczyzn. Poza tym jako OPZZ stoimy na stanowisku, że nawet jeśli konto ubezpieczonego nie zapewnia środków pozwalających na wypłatę emerytury minimalnej (co wydaje się mało prawdopodobne), to mimo wszystko świadczenie w tej wysokości powinno być wypłacone. Tak długi staż, tzn. 35 bądź 40 lat, to wystarczająca przesłanka do wypłacenia świadczenia minimalnego, a tym bardziej przy stażu 39 bądź 44 lat, który proponuje Prezydent. Wprawdzie ZUS obliczył, że wprowadzenie naszego projektu będzie wiązało się z pewnymi kosztami (i pewnie stąd w propozycji Prezydenta, która była konsultowana z ZUS wymagany staż pracy jest dłuższy), ale warto podkreślić tutaj kilka wątków. Po pierwsze nie wszyscy uprawnieni skorzystają ze świadczenia. Co więcej, pieniądze wydane na emerytury stażowe to środki zgromadzone przez samych ubezpieczonych. Podkreślamy, że przy tak długim odkładaniu składek mało który ubezpieczony nie wypracuje emerytury minimalnej, a tylko wtedy oczekujemy podwyższenia świadczenia do takiej wysokości. Przeciwnicy zwracają uwagę na negatywny wpływ rozwiązania na rynek pracy – miałoby skutkować deficytem pracowników. OPZZ odpiera te zarzuty, argumentując, że w wariancie proponowanym przez nas maksimum kilkaset tysięcy osób skorzysta z uprawnienia do emerytury stażowej w pierwszych latach po jej wprowadzeniu i w stosunku do wszystkich 16 mln pracujących jest to kilka procent. Jeżeli np. 70 proc. uprawnionych skorzysta z tego rozwiązania, będzie to stanowiło zaledwie 2 proc. wszystkich pracujących.

Liczymy na to, że ustawa zostanie uchwalona w bieżącym albo najpóźniej w przyszłym roku, w którym odbędą się wybory parlamentarne.

JK: Dla budowlanych i drzewiarzy temat chorób zawodowych jest szczególnie wrażliwy. Uważamy, że jesteśmy od lat pomijani w tej sprawie. Mamy nowe unijne Strategicznych ram bezpieczeństwa i zdrowia w pracy, obejmujące lata 2021–2027. W tym dokumencie, po raz pierwszy od lat, otwarto listę chorób zawodowych, dopisując do niej COVID-19. Związki zawodowe od dawna wskazują na potrzebę wprowadzenia na tę listę wielu schorzeń od już występujących, ale też nowych, związanych z nowymi procesami technologicznymi i materiałami, zmieniającym się obciążeniem w środowisku pracy, z nowymi obszarami zawodowymi i kompetencyjnymi. Lista chorób zawodowych była zamknięta, naszym zdaniem, głównie z powodów ekonomicznych. Czy wpisanie COVID-19 stanowi wyłom, czy wszystko zostanie po staremu?

SK: Z wielkim zadowoleniem przyjęliśmy fakt rekomendacji otwarcia listy chorób zawodowych i dopisania do niej COVID – 19, zawarty w unijnym dokumencie „Strategiczne ramy UE dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa w pracy”. To rzeczywiście krok w dobrą stronę, a także spełnienie postulatu Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Jako OPZZ od początku pandemii zaczęliśmy przyglądać się temu zagadnieniu, podjęliśmy aktywność zarówno krajową, jak i międzynarodową w tej sprawie, głównie w ramach Europejskiego Instytutu Związków Zawodowych. Wzajemne inicjatywy promujące to zagadnienie i pozytywny lobbing przyniosły oczekiwany rezultat. Zgadzamy się, że zamknięta lista chorób zawodowych, nie tylko w Polsce, to głównie efekt względów ekonomicznych. Chyba nadszedł czas na poważną debatę w tym zakresie, także w naszym kraju. Zmienia się świat pracy i zagrożenia zawodowe, mamy do czynienia z nowymi formami świadczenia pracy. Nie możemy więc jako kraj stać w miejscu i ograniczać się do listy chorób przyjętej kilkanaście lat temu. Otwarcie listy i dokonanie jej przeglądu to jedno, ale bezwzględnie konieczne uproszczenie postępowania w sprawie stwierdzenia chorób zawodowych to kolejne wyzwanie. W Polsce czasochłonność procedury uznania choroby zawodowej, od momentu zgłoszenia podejrzenia do oficjalnego uznania choroby zawodowej, wynosi od pół do nawet jednego roku. Skrócenie tego czasu, zwłaszcza wtedy, gdy przesłanki przyczynowo – skutkowe takiego stwierdzenia są oczywiste – jest w pełni uzasadnione. Zwracaliśmy na to szczególną uwagę podczas dyskusji dotyczącej ustalenia jasnych kryteriów oceny przy ocenie COVID – 19 jako choroby zawodowej. Dylematem było, oprócz już istniejących związków przyczynowo – skutkowych, uregulowanych w obowiązującym prawie, skrócenie czasu całego trybu uznawania, zwłaszcza w odniesieniu do sektorów, gdzie przesłanki przyczynowo – skutkowe są oczywiste. Warto także zwrócić uwagę na znaczącą i nieocenioną rolę związków zawodowych w podnoszeniu świadomości i rozpowszechnianiu w środowiskach pracowniczych wiedzy na temat uznania Covid-19 za chorobę zawodową. Obserwujemy, że wciąż nie jest to wiedza powszechna.

Czy wpisanie COVID-19 stanowi wyłom, czy wszystko zostanie po staremu? Obawiam się, że wszystko zostanie po staremu. Stąd potrzeba zainicjowania dyskusji publicznej w tym zakresie, zarówno tej ,,politycznej”, jak i eksperckiej. Jak wspomniałem – poważnym argumentem za dokonaniem przeglądu listy chorób zawodowych są nowe zagrożenia zawodowe i, niestety, wciąż niezadowalające warunki pracy.

JK: Zajmujesz się również problematyką bezpieczeństwa pracy. „Budowlani” dostrzegają kluczową rolę Państwowej Inspekcji Pracy i nie ukrywają, że dobrze im się współpracuje z Głównym Inspektoratem Pracy i z reguły dobrze z Okręgowymi Inspektoratami Pracy. Ale już w trakcie konkretnych kontroli w firmach bywa różnie. Wiemy, że Inspekcja Pracy jest bardzo obciążona różnorodnymi zadaniami, a inspektorów (w tym tych specjalizujących się w naszych branżach) jest zbyt mało. Czy uważasz, że współpraca związków zawodowych i PIP jest dziś optymalna? Co warto przede wszystkim poprawić i zmienić?

SK: Musimy być otwarci na siebie nawzajem. Zarówno my, związkowcy i Społeczni Inspektorzy Pracy, jak i inspektorzy pracy biorący udział w postępowaniu kontrolnym w zakładzie pracy. Ogólnie powiem, że nie jest źle. Corocznie dokonujmy oceny wzajemnej współpracy w tym zakresie, zarówno na poziomie struktur wojewódzkich – Rad wojewódzkich OPZZ, jak i branżowych – Federacji i ogólnokrajowych organizacji członkowskich. W zdecydowanej większości na bieżąco i systematycznie współpracują
z Okręgowymi Inspektoratami Pracy i oddziałami terenowymi PIP. Jakość tej współpracy jest oceniana w większości opinii jako: ,,dobra”, ,,bardzo dobra”, ,,pozytywna”, ,,prawidłowa”, ,,systematyczna”, ,,bieżąca”, ,,stała”, ,,partnerska”. Choć zdecydowana w
iększość struktur branżowych i regionalnych zdecydowanie pozytywnie ocenia współpracę z organami inspekcji pracy w obszarze działalności szkoleniowej i prewencyjnej, nieco bardziej krytycznie – współdziałanie w obszarze działalności kontrolnej. Należy podkreślić, że wciąż zdarzają się sytuacje braku współdziałania inspektorów pracy ze społecznymi inspektorami pracy czy związkami zawodowymi w postępowaniu kontrolnym w zakładzie pracy. Ale tę współpracę należy doskonalić. OPZZ od lat powtarza, że obowiązujące przepisy prawne, określające zasady prowadzenia czynności kontrolnych przez inspektorów pracy, są niewystarczające dla skutecznego reagowania na stwierdzone nieprawidłowości w przestrzeganiu praworządności w stosunkach pracy. Państwowa Inspekcja Pracy jako organ kontroli i nadzoru powinna być wzmocniona, by skutecznie i efektywnie realizować ustawowe zadania kontrolne i nadzorcze. Postulaty OPZZ w tym zakresie dotyczą w szczególności wzmocnienia procedur kontroli, zniesienia wielu ograniczeń nałożonych m.in. przez ustawę Prawo przedsiębiorców, odnośnie do: konieczności zawiadamiania przedsiębiorcy o wszczęciu kontroli, obowiązku doręczania upoważnień do przeprowadzenia kontroli, zakazu równoczesnego prowadzenia więcej niż jednej kontroli u przedsiębiorcy czy ograniczeń czasowych trwania wszystkich kontroli u przedsiębiorcy w jednym roku. Dodatkowo dostrzegamy niewystarczające środki prawne czy sankcje w stosunku do skali i wagi naruszeń przez pracodawców przepisów prawa oraz widzimy konieczność zwiększenia finansowania i wzmocnienia kadr inspekcji pracy – to niektóre z naszych, wciąż aktualnych postulatów. Nie zapominamy również o jakże ważnym postulacie nadania inspektorom PIP uprawnienia do wydawania decyzji administracyjnej w zakresie przekształcania umów cywilnoprawnych w umowy o pracę.

JK: Niedawno Główna Inspektor Pracy przedstawiła szereg wniosków legislacyjnych de lege ferenda (czyli takich, które mogłyby dotyczyć zmian w prawie), w zakresie prawnej ochrony pracy i rekomendacje w tym zakresie. PIP w minionych latach z reguły unikała takiego zaangażowania. Czy uważasz, że w zakresie prawa pracy sytuacja dojrzała do takiej interwencji? Co we wnioskach GIP jest, Twoim zdaniem, dla pracowników najważniejsze i co najbardziej godne poparcia?

SK: Ważne, ze wnioski legislacyjne, będące wynikiem działań kontrolnych Państwowej Inspekcji Pracy, pojawiały się w dyskusjach, zwłaszcza na forum Rady Ochrony Pracy. Nasi przedstawiciele w Radzie od lat zwracali uwagę na konieczność ,,zebrania” wniosków w jeden dokument i przekazania do realizacji właściwym resortom, bo jak wiemy – Główny Inspektor Pracy nie posiada inicjatywy legislacyjnej. Jest więc to krok w dobrą stronę. Zgadzam się, że zmiana wielu przepisów prawa pracy jest potrzebna – wiele nieścisłości przepisów prawa pracy, także tych uchwalonych w ostatnich latach, jest powodem naruszeń i ,,furtką” dla pracodawców do omijania prawa. Mam tu na myśli konieczność zmiany takich przepisów, jak np. zgłoszenie pracownika do ubezpieczeń społecznych po 7 dniach, ustalenie terminu i zasad wypłaty wynagrodzenia wynikającego z umowy zlecenia i umowy o świadczenie usług czy zawarcie umowy cywilnoprawnej podlegającej unormowaniom o minimalnej stawce godzinowej w formie pisemnej przed rozpoczęciem pracy. Dla nas związkowców zrzeszonych w OPZZ instytucja „domniemania stosunku pracy” powinna być na stałe wpisana do kodeksu pracy, zwłaszcza że prawne domniemanie stosunku pracy w przypadku wykonywania pracy platformowej przewidziane jest zarówno w rezolucji Parlamentu Europejskiego na ten temat, jak też w projekcie dyrektywy dotyczącej tej formy wykonywania pracy. Nie ulega wątpliwości, że ważne jest usunięcie wadliwości prawnych tych przepisów, które dotyczą bezpośredniego wpływu na zdrowie i życie pracowników. Mam tu na myśli całą paletę propozycji z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy czy legalności zatrudnienia. Poprawę stanu prawa w tej dziedzinie należy uznać za sprawę pilną, ponieważ ma ona bezpośredni wpływ na ochronę życia i zdrowia pracowników. Dotyczy to przede wszystkim: uregulowania sposobu realizacji prac przez osoby młodociane podczas ich przygotowania zawodowego, kiedy narażone są na szkodliwe dla zdrowia działanie czynników chemicznych i pyłów o działaniu rakotwórczym i mutagennym; wprowadzenie wymagania przeglądu oceny ryzyka lub powtórnego jej przeprowadzenia po wystąpieniu wypadku przy pracy czy np. zdefiniowanie pojęć dotyczących: „kontaktu”, „narażenia” i „osoby narażonej” w środowisku pracy, gdzie występują substancje, mieszaniny, czynniki oraz procesy technologiczne o działaniu rakotwórczym lub mutagennym. Zgadzamy się także z wnioskiem inspekcji pracy, by ustanowić jedną instytucję prowadzącą centralny rejestr tych danych, zapewniającą organom nadzoru i kontroli warunków pracy, instytucjom naukowym, służbom bezpieczeństwa i higieny pracy oraz medycyny pracy bezpłatne korzystanie z nich. Na rozważenie zasługuje zgłoszony przez Państwową Inspekcję Pracy postulat podniesienia górnej granicy grzywny nakładany przez inspektora pracy z 2.000 zł do 5.000 zł. Wysokość obecnie stosowanej grzywny nie była aktualizowana od wielu lat, ale nawet podniesiona byłaby w mojej opinii zbyt niska. Dobrze byłoby, żeby ,,drażliwymi” tematami zajęli się partnerzy społeczni w Radzie Dialogu Społecznego. Przy wspólnej dyskusji uda się wiele wyjaśnić, a może i skutecznie wpłynąć na rząd w zakresie zmiany prawa.

JK: I na koniec chyba najtrudniejsze pytanie dotyczące zakresu Twoich kompetencji w kierownictwie OPZZ. Mamy wojnę tuż za granicą. Agresja Rosji w Ukrainie spowodowała ogromną falę uchodźstwa. Zdajemy sobie sprawę, że do chwili publikacji naszej gazety wiele może się zmienić. Ale na pewno nie zmieni się jedno: wielki napływ uchodźców z Ukrainy do Polski. W dużych miastach, takich jak Warszawa czy Kraków, uchodźcy z Ukrainy już dziś stanowią 15-20% ludności – być może na dłużej. Co, Twoim zdaniem, oczywiście poza świadczeniem pomocy ludziom w potrzebie tu i teraz, będzie największym wyzwaniem dla związków zawodowych? Ci, którzy przeżyli traumę wojny i wciąż napływają do Polski w większości zostaną u nas i będą chcieli odnaleźć się także na polskim rynku pracy. Będą nadal uchodźcami, ale też migrantami…

SK: W związku z napływem uchodźców do największych wyzwań i zadań dla związków zawodowych należy zaliczyć upowszechnianie wiedzy o prawach pracowniczych wśród migrantów, zachęcanie ich do wstępowania do związków zawodowych i angażowania ich w działalność związkową – bez znajomości praw i wiedzy o tym, jak egzekwować stosowne płace i uczciwe warunki pracy na polskim rynku pracy, będzie niezwykle ciężko zapobiec dumpingowi socjalnemu, konfliktom narodowościowym w zakładach pracy czy zjawisku pracy przymusowej. Musimy zrobić wszystko, aby w praktyce była realizowana zasada: równa płaca za taką samą pracę w tym samym miejscu. Będziemy na pewno stale monitorować stan polskiego rynku pracy i przestrzegania praw przysługujących cudzoziemcom oraz zabiegać o wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy (finansowe i kompetencyjne) w celu skutecznej realizacji praw pracowniczych uchodźców. W przypadku wszelkiego wsparcia ze środków publicznych musi istnieć obowiązek zatrudniania na umowy o pracę zarówno cudzoziemców, jak i obywateli RP. W naszej ocenie należy spodziewać się, że wielu obywateli Ukrainy znajdzie zatrudnienie w rolnictwie, co przy obecnym stanie prawnym dotyczącym wynagradzania pomocnika rolnika stwarza ryzyko nadużyć oraz wyzysku. Dlatego warto zagwarantować obywatelom Ukrainy, a także obywatelom innych narodowości, aby w przypadku zawarcia przez nich umowy o pomocy przy zbiorach obowiązywało wynagrodzenie minimalne za pracę, w tym minimalna stawka godzinowa, a także przestrzegane były przepisy z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy.

JK: Dziękuję za rozmowę

You must be logged in to post a comment Login