Widgetized Section

Go to Admin » Appearance » Widgets » and move Gabfire Widget: Social into that MastheadOverlay zone

Nie odmawiam, gdy potrzebują mnie członkowie…

Z Albertem Milattim, wieloletnim działaczem Związku Zawodowego „Budowlani”, członkiem Rady Krajowej, Wiceprzewodniczącym Okręgu Mazowieckiego oraz Przewodniczącym Organizacji w Polimex-Mostostal rozmawia Tomasz Nagórka

Tomasz Nagórka: Jest Pan wieloletnim działaczem Związku Zawodowego „Budowlani”, reprezentantem organów struktury podstawowej, okręgowej i krajowej naszego Związku. Proszę powiedzieć o swoich początkach w związkach zawodowych.

Albert Milatti: Moja przygoda z działalnością związkową rozpoczęła się w styczniu 1984 roku, po tym jak w grudniu 1983 roku przyjąłem się do siedleckiego Mostostalu. Jako Przewodniczący organizacji działam już od ponad 25 lat. Dokładnie funkcję tę pełnię od 14 lutego 1996 r.

Odkąd pamiętam byłem osobą, która miała zawsze coś do powiedzenia. Dla mnie najważniejszy był i nadal jest drugi człowiek. Nie odmawiałem pomocy, gdy krzywdzony był pracownik.

Od kilku kadencji jestem Członkiem Rady Krajowej i Wiceprzewodniczącym Okręgu Mazowieckiego Związku Zawodowego „Budowlani”. Nie żałuję decyzji o wstąpieniu do związków zawodowych i jakbym miał to zrobić dzisiaj to zrobiłbym to ponownie. Praca na rzecz pracowników wiele mnie nauczyła.

T.N.: Jak się zmieniały się związki zawodowe przez blisko 40 lat?

A.M.: Przed kilkudziesięciu laty związki zawodowe to była jedna wielka rodzina. Później przyszedł czas podziałów na prawych (Solidarność) i lewych (OPZZ). Uważam, że była to dla ruchu związkowego tragedia. Związki nigdy nie powinny zostać podzielone. Z czasem związki zaczęły podupadać. Przyczyniła się do tego polityka. Był czas, kiedy dla związków zawodowych można było zrobić więcej w samym Sejmie.

W firmach też było inaczej. Było inne podejście do związków zawodowych. Przede wszystkim szanowano je. Z biegiem czasu, gdy zaczęły powstawać firmy prywatne pracodawcy zaczęli wykorzystywać pracowników i niszczyć ruch związkowy. Na szczęcie są też tacy pracodawcy, którzy szanują związki zawodowe, którzy traktują je za swoich partnerów, którym też zależy na dobru zakładu pracy.

Dzisiaj jest bardzo trudno związkom zawodowym, bo ciężko jest pozyskać nowych członków. Niestety, i mówię to z przykrością, młodym pracownikom, którzy dopiero zaczynają karierę zawodową związki zawodowe nie są do niczego potrzebne.

Cieszę się, że obecnie organizowane są szkolenia i spotkania integracyjne, które jednoczą działaczy naszego związku. Przyjeżdżają na nie ludzie z różnych firm, z różnym doświadczeniem zawodowym i w różnym wieku, ale łączy nas idea i determinacja niesienia pomocy innym.

T.N.: Czy stosunki z pracodawcami mogą się polepszyć?

A.M.: Niestety, obawiam się, że może być tylko gorzej. Pracodawcy nie chcą się z nami liczyć, bo w wielu zakładach pracy nie reprezentujemy już tak dużej siły jak kiedyś. Pracodawcy tworzą pozory dialogu społecznego. Robią tylko to co im dyktuje ustawa.

T.N.: Czy zajmuje się zakład, w którym Pan pracuje?

A.M.: Mostostal Siedlce jest zakładem budowlanym, który buduje konstrukcje stalowe. W zakładzie pracuje około 2000 ludzi. Niestety z roku na rok produkcji jest mniej. Inwestorzy stawiają na lekkie konstrukcje. Dużym wyzwaniem dla naszej firmy są szalejące ceny stali na rynkach światowych.

T.N.: Jak wygląda rekrutacja członków w zakładzie?

A.M.: Mamy w firmie tak zapisane w układzie zbiorowym pracy, że każdy pracownik, który przychodzi do firmy dostaje kartę obiegową, a następnie przychodzi do obu związków zawodowych, które w niej działają. Dzięki temu wiemy jaka jest rotacja pracowników i możemy zachęcić nowego pracownika do wstąpienia do organizacji związkowej.

Jednakże często spotykamy się z pytaniem: „a co nam zaoferują związki zawodowe”? Mówię: „oferuję Wam pomoc prawną, walkę o podwyżki dla wszystkich pracowników, różnego rodzaju świadczenia”. Uzyskuję wtedy niejednokrotnie odpowiedź: „wie Pan co, fajnie się z Panem rozmawia, ale ja muszę zarabiać dzisiaj, wystarczy, że to Wy walczycie o nasze korzyści. Mnie członkostwo w związku nie interesuje”.

T.N.: Jak często spotykacie się z pracodawcą

A.M.: Co roku negocjujemy podwyżki dla pracowników i to z sukcesem. Negocjacje, często kilkumiesięczne, wymagają od nas wielkiego zaangażowania i wielu wyrzeczeń. Kiedyś mówiono, że na czyjeś miejsce czeka 10 nowych. Dzisiaj brakuje pracowników, w szczególności osób wykwalifikowanych. Z pewnością sytuacja rynku pracy sprzyja nam przy prowadzeniu negocjacji z pracodawcą.

T.N.: Jakie cechy powinien mieć lider związku zawodowego?

A.M.: Najważniejszą cechą jest umiejętność słuchania tego co mówią ludzie, czy to na spotkaniu z załogą, czy na spotkaniu zarządu organizacji. Każdy powinien mieć możliwość wypowiedzenia się. Ponadto lider powinien mieć odpowiednią charyzmę i chcieć angażować się w niesienie pomocy innym. Lider związkowy powinien znać polskie prawo w zakresie prowadzenia działalności związkowej. Musi być prawdomówny, nie obiecywać rzeczy, których nie da się zrealizować.

Nie odmawiam, gdy potrzebują mnie członkowie z Polimex-Mostostal z Kozienic czy z Łodzi. Gdy jest problem, jadę tam. Gdybym tego nie zrobił członkowie stwierdziliby po co nam taki przewodniczący. Gdy jestem na miejscu, gdy spotkam się z kierownictwem zakładu, wiele spraw udaje się załatwić, a moi członkowie czują się pewniej.

T.N.: Za naszym Związkiem blisko 130 lat tradycji. Przed nami kolejne lata funkcjonowania. Czy mógłby Pan wskazać jakie działania powinny zostać podjęte w najbliższym czasie?

A.M.: Uważam, że nasze działania ogranicza trochę „papierologia”. Nie mówię, że to jest złe, ale za dużo obowiązków związanych z prowadzeniem dokumentacji związkowej spada na organizacje podstawowe. Większe organizacje sobie z tym radzą. Martwię się jednak o mniejsze organizacje, gdzie przewodniczący nie może liczyć na fachowe wsparcie na miejscu.

Moim zdaniem powinna zmienić się struktura organizacyjna Związku. Nie powinniśmy mieć 14 okręgów, bo nas jest za mało. Zróbmy 5 okręgów, które we właściwy sposób będą reprezentowały interesy członków „Budowlanych”. Uważam, że w takiej strukturze powinna zostać wprowadzona zasada kadencyjności, tak aby przewodnictwo nad danym okręgiem sprawowały osoby z poszczególnych województw wchodzących w jego skład. Pozwoliłoby to na wygospodarowanie środków na etat, być może prawnika i księgowość.

Z okazji Jubileuszu 130-lecia powinniśmy zorganizować spotkanie na poziomie okręgowym a także krajowym i zaprosić na nie szeregowych członów naszego związku. Nie Przewodniczących Okręgów i ich zastępców, lecz osoby, które nigdy nie miały okazji uczestniczyć w takiej lub podobnej uroczystości. Ci ludzie tego chcą. Chcą porozmawiać, wymienić się doświadczeniami, czy uwagami na temat funkcjonowania związków zawodowych i relacji z pracodawcą.

T.N.: Jak już to zostało wspomniane jest Pan Wiceprzewodniczącym Okręgu Mazowieckiego. Czym dla Pana jest praca na rzecz regionu?

A.M.: Jest to dla mnie przede wszystkim ogromna satysfakcja. Mam wielkie szczęście, że mogę współpracować z Przewodniczącą Okręgu Mazowieckiego Jolantą Frątczak, z którą często konsultuję podejmowane przez Okręg działania. W wielu sprawach doradzamy sobie nawzajem. Wielokrotnie szukamy wspólnego stanowiska, które będzie dobre dla naszego Okręgu. Zarząd Okręgu też mamy wspaniały. Pamiętamy o tym, że to my jesteśmy dla ludzi a nie oni dla nas.

T.N.: I na koniec, ostatnie pytanie: Dlaczego warto być w związkach zawodowych?

A.M.: Warto być członkiem związku zawodowego, bo gdy jesteśmy zrzeszeni, jesteśmy razem i możemy zdziałać więcej. W związkach nie jesteśmy sami. Możemy liczyć na pomoc naszych kolegów i odpowiednie wsparcie w walce o godne płace i warunki pracy.

T.N.: Dziękuję za rozmowę.

You must be logged in to post a comment Login